Songs of Faith and Devotion

Songs of Faith and Devotion – ósmy album studyjny brytyjskiej grupy muzycznej Depeche Mode. Po raz pierwszy został wydany 22 marca 1993 roku w Wielkiej Brytanii przez Mute Records, a dzień później w Stanach Zjednoczonych przez Sire Records i Reprise Records. Album zawierał bardziej agresywne, mroczniejsze rockowe brzmienie niż jego poprzednik Violator (1990), w dużej mierze pod wpływem wschodzącej sceny alternatywnego rocka i grunge'u w Stanach Zjednoczonych.

Po wydaniu Songs of Faith and Devotion osiągnął pierwsze miejsce w kilku krajach i stał się pierwszym albumem Depeche Mode, który zadebiutował na szczycie list przebojów zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w USA. Aby promować album, Depeche Mode wyruszyli w czternastomiesięczną trasę koncertową Devotional Tour, największą trasę koncertową, jaką do tej pory odbyli.

Nagrywanie albumu i późniejsza trasa koncertowa zaostrzyły narastające napięcia i trudności w zespole, co skłoniło Alana Wildera do odejścia w 1995 roku, czyniąc ten album ostatnim z nim jako członkiem zespołu, a także ostatnim albumem zespołu nagranym jako kwartet. Po ogromnym sukcesie, jaki odnieśli z Violator, wyczerpała ich twórczość, co doprowadziło do plotek i spekulacji medialnych, że zespół się rozpadnie. Depeche Mode otrząsnęli się z tego doświadczenia i wydali album Ultra w 1997 roku.

Songs of Faith and Devotion został nagrany w ciągu ośmiu miesięcy w wynajętej willi w Madrycie w 1992 roku, a także podczas późniejszych sesji w Hamburgu i Londynie. Po pracy nad siódmym albumem studyjnym U2, Achtung Baby, producent Flood zasugerował pomysł zbudowania własnego studia w wynajętym domu, w którym zespół mieszkałby i pracował, ten sam proces przyniósł ogromne sukcesy U2. W piwnicy willi urządzono studio z dwoma zestawami perkusyjnymi wykorzystującymi różne przestrzenie, aby uzyskać różne dźwięki. Nagrania z zestawów mogły być następnie przetwarzane za pomocą syntezatorów, takich jak duży Roland System 700, który zespół zainstalował w studiu. Zespół zdał sobie sprawę z tego, że wpada w łatwe rutyny w studiu, co prowadzi do nudy, dlatego chciał zmienić jak najwięcej aspektów swojego podejścia do nagrywania.

Wilder wspominał, że na "Violator" zespół w dużej mierze polegał na sekwencjonowaniu. Chociaż album zawierał o wiele więcej nagrań na żywo niż poprzednie wydawnictwa Depeche Mode, dźwięk został skwantowany do dokładnych rytmów taktów, co zaowocowało zgrabnym, ale sekwencyjnym wrażeniem. Tworząc Songs of Faith and Devotion, zespół chciał, aby brzmienie było luźniejsze i mniej zaprogramowane. Utwory takie jak "I Feel You" zawierały perkusję wykonywaną na żywo przez Wildera, które następnie były samplowane i sekwencjonowane w celu utworzenia pętli perkusyjnych przy użyciu Cubase, w innej strukturze niż oryginalnie, zachowując całą dynamikę i nieodłączne błędy ludzkiego występu. Ozdobniki, takie jak odwrócone talerze, zostały dodane później na polecenie Wildera, który często sugerował takie eksperymenty.

Kolejne techniki użyte w nagraniu to m.in. odwrócony fortepian w zakończeniu utworu "Mercy in You". Wstęp do utworu "Judas" ma nagrane dudy uilleann z odwróconym pogłosem wkomponowanym w dźwięk, aby uzyskać nawiedzony, atmosferyczny klimat. "Walking in My Shoes" zawierał partię fortepianu, która została przetworzona przez procesor gitarowy w celu dodania przesteru. Następnie odtworzono i nagrano sample klawesynu, nadając riffowi unikalne, warstwowe brzmienie. Wczesne dema "Condemnation" zawierały wszystkich czterech członków zespołu występujących w tej samej przestrzeni – Andy'ego Fletchera uderzającego kijem w skrzynię lotniczą, producenta Flooda i Dave'a Gahana klaszczących, Alana Wildera grającego na perkusji i Martina Gore'a grającego na organach. Wytwarzany dźwięk był bardzo embrionalny; Dało to jednak zespołowi kierunek, jak utwór powinien brzmieć. Gitary były przetwarzane za pomocą urządzeń takich jak kolumny tonalne Leslie, pierwotnie zaprojektowane dla organów, aby uzyskać różne dźwięki.

Po sukcesie albumu "Violator" i późniejszej trasie koncertowej, zespół zrobił sobie długą przerwę. Po powrocie mieli trudności ze współpracą, co przyczyniło się do trudniejszej atmosfery, jakiej zespół doświadczył podczas nagrywania albumu. Zespół mieszkał i pracował razem w tym samym domu, co oznaczało, że rzadko mieli przerwy od siebie, w przeciwieństwie do poprzednich albumów, kiedy zespół szedł do pracy w studiu, a następnie wracał do swoich domów lub hoteli pod koniec każdego dnia. Fletcher opisał wspólne życie zespołu jako "klaustrofobiczne", a brak przerwy od siebie jako czynnik przyczyniający się do stresu. Gore czuł presję, by napisać utwory, które mogłyby dorównać sukcesowi poprzedniego albumu, Violator, pomimo zachęt ze strony Fletchera, że pisze lepiej pod presją. Gahan przeprowadził się do Los Angeles po Violator i spędzał czas z wschodzącymi zespołami rocka alternatywnego, takimi jak Jane's Addiction i Soundgarden, co zainspirowało go do stworzenia rockowej płyty, co doprowadziło do twórczych różnic z resztą zespołu. Nie pomagało to, że Gahan miał w tym momencie do czynienia z narkotykami. Zespół zaczął też jammować razem, czego wcześniej nie robili w kwestii pisania albumów, tylko dla zabawy. Brak sukcesu w wymyślaniu muzycznych pomysłów z takich jamów prowadził do ogromnej frustracji.

W przeciwieństwie do poprzednich albumów, było bardzo mało preprodukcji, podczas której zespół słuchał demówek stworzonych przez Gore'a, a następnie sugerował pomysły na stworzenie kreatywnych ram. Flood wspomina brak preprodukcji jako duży błąd, który negatywnie wpłynął na wczesne sesje nagraniowe. Z powodu tych frustracji, pierwsza czterotygodniowa partia nagrań była w dużej mierze bezużyteczna, co Wilder opisał jako "kompletną pieprzoną stratę czasu" w sarkastycznym toaście za Flooda na lotnisku w drodze powrotnej do domu. Brak postępów coraz bardziej frustrował wszystkich zaangażowanych. Flood porównał zbiorowy wysiłek Violatora, w którym zespół wniósł swój wkład jako całość, i chociaż były nieporozumienia, to w uznaniu, że było to dla większego dobra, podczas gdy podczas tworzenia Songs of Faith and Devotion członkowie zespołu byli bardzo nieugięci w swoich indywidualnych pomysłach, co prowadziło do znacznych napięć. Flood opisał atmosferę jako "jak wyrywanie zębów" i emocjonalnie wyczerpującą. Gore, Gahan i Daniel Miller podzielali jego odczucia, porównując imprezową atmosferę tworzenia Violatora do stęchłej atmosfery na Songs of Faith and Devotion. Chociaż Wilder powiedziałby, że członkowie zespołu oddalili się od siebie tak daleko, jak nigdy dotąd, emocjonalny stres przyczynił się do powstania niektórych z najlepszych utworów Depeche Mode, w tym "In Your Room" i "Walking in My Shoes", które wielu uważało za wskazujące na największe dzieła Gore'a.

Gahan zbagatelizował swoją rolę na albumie, twierdząc, że jedyną rzeczą, którą czuł, że wniósł, było to, co uważa za swój najlepszy występ wokalny w "Condemnation". Z drugiej strony, Wilder pochwalił swoją rolę, stwierdzając, że na poprzednich wydawnictwach wkład Gahana w studio był często tylko wokalem, a zatem nie przeszkadzał zbytnio; ale podczas nagrywania Songs of Faith and Devotion Dave często oferował wiele pozytywnych zachęt, a twórcze różnice między Wilderem a Gore'em były w rzeczywistości prawdziwym źródłem napięcia w zespole. Flood wspomina, że Wilder i Gore mieli bardzo gorącą kłótnię o miks do "Judas" i że w trakcie całego procesu nagrywania dochodziło do ciągłych nieporozumień między członkami zespołu a samym Floodem. Pomimo poczucia, że zespół realizuje jedno ze swoich największych dzieł, Flood skomentował, że "małe rzeczy" procesu nagrywania nigdy nie przebiegały gładko, co prowadziło do ciągłych, w dużej mierze niekonstruktywnych kłótni. Warunki między członkami poprawiły się, gdy sesje nagraniowe przeniosły się do Hamburga, głównie dlatego, że był to powrót do normalnej rutyny studyjnej, a nie wspólne mieszkanie.

To właśnie podczas nagrywania albumu Wilder zdecydował, że musi opuścić zespół, choć nie odszedł aż do kolejnej trasy koncertowej. Wilder porównał później tarcia między członkami The Beatles podczas nagrywania "The White Album" do warunków pracy nad "Songs of Faith and Devotion": "Byliśmy w najgorszym możliwym stanie jako członkowie, ale tworzyliśmy jedne z naszych najlepszych dzieł. Historie, które słyszę o tym, że oni [The Beatles] nie byli nawet w tym samym pomieszczeniu – to było bardzo podobne do nas, kiedy jedna osoba była w studiu, a druga w innym mieście, a następnego dnia ta osoba przychodziła i śpiewała, a ty odchodziłeś. Bo nie mogłeś znieść przebywania w tym samym pokoju. ... W tamtych czasach było to piekło. Podczas pracy nad tym albumem podjąłem decyzję o odejściu z grupy; Mimo że odszedłem dopiero dwa, trzy lata później, pamiętam, że pomyślałem sobie: "Nigdy więcej nie nagram kolejnej płyty w takich okolicznościach, bo to nie jest zabawne". A muzyka powinna być zabawna – powinna być w niej jakaś przyjemność".

Album został zmiksowany w Olympic Studios w Londynie przez Wildera, Flooda i Marka "Spike'a" Stenta.

Na każde zdjęcie członków zespołu nakłada się symbol reprezentujący tego członka, w podobnym stylu jak na czwartym albumie studyjnym Led Zeppelin. Symbole po raz pierwszy pojawiły się na okładce głównego singla "I Feel You", na którym nie było członków zespołu, dlatego każdy z nich zawierał datę urodzenia swojego członka w prawym rogu, aby go zidentyfikować.

Songs of Faith and Devotion stał się pierwszym studyjnym albumem Depeche Mode, który osiągnął pierwsze miejsce zarówno na UK Albums Chart, jak i na amerykańskiej liście Billboard 200. Znalazł się również na szczycie list przebojów w Austrii, Belgii, Francji, Niemczech i Szwajcarii.

Album otrzymał w dużej mierze pozytywne recenzje od krytyków i kolegów z Depeche Mode. Krytyk "The Guardian" Adam Sweeting nazwał "Songs of Faith and Devotion" "zadziwiająco potężnym albumem" i "arcydziełem". David Quantick z NME nazwał ją "naprawdę bardzo dobrą płytą", podczas gdy Jon Pareles z The New York Times napisał, że "piosenki sprawiają, że pożądanie jest bardziej desperackie i bardziej pociągające niż kiedykolwiek". Mieszana recenzja pochodziła od Ariona Bergera z Rolling Stone, który napisał, że album "dokumentuje, w jaki sposób spryt Depeche Mode uzasadnia jego najgorsze instynkty; Podobnie jak sam zespół, jest ponury, pretensjonalny i zwycięski". Robert Christgau z The Village Voice przyznał albumowi ocenę "niewypału". W retrospektywnej recenzji Ned Raggett z AllMusic stwierdził, że "Songs of Faith and Devotion kontynuuje zwycięską passę Depeche Mode", a w 1999 roku umieścił album na 18 miejscu na swojej liście "The Top 136 or So Albums of the Nineties" dla Freaky Trigger. Q umieścił go później na swojej liście "In Our Lifetime: Q's 100 Best Albums", wraz z Violator.

Członek zespołu, Alan Wilder, stwierdził, że uważa "In Your Room" i "Walking in My Shoes" za jedne z najlepszych utworów, jakie zespół kiedykolwiek nagrał, z czym zgodził się producent Flood, który skomentował, że "wiele osób" zaangażowanych w projekt podziela takie odczucia. Inny muzyk Gary Numan również stwierdził, że "Songs of Faith and Devotion" był albumem, który uratował jego karierę, zauważając: "[po wysłuchaniu tego albumu] [moja] muzyka zmieniła się dramatycznie. Zrobiło się znacznie ciemniej. W szkole zostałem zwolniony z lekcji religii, ponieważ nie miałem wiary, a Pieśni Wiary i Nabożeństwa nagle dały mi coś do pisania i coś, czym mogłem się przejmować. [...] Kocham Depeche Mode, zawsze będę."

Późniejsza trasa koncertowa promująca album była największą, jaką Depeche Mode podjęło do tej pory. Trasa trwała czternaście miesięcy, odwiedzając dwadzieścia siedem krajów i grając dla ponad dwóch milionów ludzi podczas 158 koncertów. Trasa obejmowała 100 000 mil i wymagała 90 ton sprzętu. Ogromna skala tournée miała pokryć koszty sponsoringu. Anton Corbijn zaprojektował kunsztowną scenografię, po raz pierwszy w życiu. Ogromna skala trasy dała się we znaki członkom zespołu. Pomimo komentarza Fletchera, że "Dave był zachwycony [trasą]... był na innej planecie", jego uzależnienie od heroiny wzrosło, Gore pił dużo i miał kilka napadów padaczkowych, Fletcher cierpiał na depresję kliniczną do tego stopnia, że był zastępowany przez Daryla Bamonte na wszystkich koncertach od kwietnia, a wyczerpująca natura tras koncertowych odbiła się na Wilderze. Gore skomentował później: "Nie sądzę, żeby ktokolwiek był taki sam po tej trasie", podkreślając napiętą naturę trasy, a magazyn Q określił później Devotional Tour jako "najbardziej rozpustną trasę rockową w historii".

Po zakończeniu trasy, doświadczenie z Songs of Faith and Devotion i późniejsza trasa koncertowa jako support odcisnęły zbyt duże piętno na Wilderze, który ogłosił swoje odejście z zespołu w dniu swoich 36. urodzin w 1995 roku, podkreślając bardzo nierównomierny rozkład pracy, brak uznania ze strony kolegów z zespołu, różnice twórcze w zespole i ogólny brak spójności. Odejście Wildera i wewnętrzne konflikty w zespole, a konkretnie rosnące uzależnienie Gahana od heroiny, doprowadziły wielu do spekulacji, że zespół jest skończony. Zespołowi udało się otrząsnąć po stracie Wildera, wydając Ultra w 1997 roku.

W 2006 roku ukazała się kolekcjonerska edycja Pieśni wiary i oddania, zawierająca bonusowe DVD. Został wydany jako część drugiej fali reedycji – wraz z A Broken Frame i Some Great Reward. Pierwsza płyta CD została zremasterowana i wydana w hybrydzie CD/SACD, z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, gdzie zremasterowana pierwsza płyta została wytłoczona na standardowym CD. Bonusowe DVD zawiera miks dźwięku przestrzennego 5.1 oryginalnego albumu, stronę B "My Joy" i jazzowy miks "Death's Door" (w zasadzie rozszerzony miks oryginalnej wersji), a także kilka innych remiksów.

Na płycie znalazł się również 36-minutowy film dokumentalny o pieśniach wiary i oddania, zatytułowany Depeche Mode: 1991–94 (We Were Going to Live Together, Record Together and It Was Gonna Be Wonderful), nazwany na cześć cytatu Wildera o potencjale życia w ich studiu nagraniowym w Madrycie. Zawiera wywiady z Depeche Mode (w tym z Wilderem, który opuścił zespół w 1995 roku) i innymi ważnymi postaciami związanymi z Depeche Mode, takimi jak Daniel Miller, Anton Corbijn i Daryl Bamonte. Są też materiały z filmu Devotional oraz teledyski. Dokument skupia się głównie na ekstremalnych trudnościach związanych z nagrywaniem albumu i jeszcze bardziej frustrującej czternastomiesięcznej trasie koncertowej, która nastąpiła po nim.

Został wydany 2 października 2006 roku w Wielkiej Brytanii i 3 października 2006 roku w Stanach Zjednoczonych. Zremasterowany album został wydany na winylu 2 marca 2007 roku w Niemczech i 5 marca 2007 roku na całym świecie.