Ultra

Ultra – dziewiąty album studyjny brytyjskiej grupy muzycznej Depeche Mode, wydany 14 kwietnia 1997 roku przez wytwórnię Mute Records. Był to pierwszy album zespołu po odejściu Alana Wildera, który rozczarował się życiem w zespole. Odejście Wildera i problemy narkotykowe wokalisty Dave'a Gahana, których kulminacją było niemal śmiertelne przedawkowanie, wywołały spekulacje, że Depeche Mode jest skończony.

Ultra był pierwszym albumem, który zespół nagrał jako trio od czasu A Broken Frame (1982). Był to również ich pierwszy raz, w którym członkowie zespołu nie byli zaangażowani w produkcję, a obowiązki te przejął Tim Simenon z Bomb the Bass. Chociaż nie był bezpośrednio wspierany przez pełnowymiarową trasę koncertową, był promowany poprzez krótką serię koncertów promowanych jako Ultra Parties.

Album zadebiutował na pierwszym miejscu UK Albums Chart i na piątym miejscu amerykańskiej listy Billboard 200. Do kwietnia 2006 roku sprzedano w Stanach Zjednoczonych 584 000 egzemplarzy. W 1999 roku Ned Raggett umieścił album na 50. miejscu swojej listy "Top 136 or So Albums of the Nineties". W tym samym roku coroczny Ultra Music Festival w Miami został nazwany na cześć albumu przez jego współzałożyciela Russella Faibischa, a uznając jego wpływ na polską scenę rockową, Tylko Rock umieścił go na 71. miejscu listy "100 albumów, które wstrząsnęły polskim rockiem".

Album poprzedziły single "Barrel of a Gun", wydany 3 lutego oraz "It's No Good", który ukazał się 31 marca. Po nim ukazały się single "Home", wydany 16 czerwca i "Useless", wydany 20 października.

Pod względem lirycznym znaczna część albumu została zainspirowana zawirowaniami, z którymi zespół musiał się zmierzyć w latach 90. Martin Gore powiedział, że otwierający album utwór "Barrel of a Gun" opowiada o uświadomieniu sobie, że nie musisz pasować do czyjegoś spojrzenia na świat. Wersja demonstracyjna jest podobna w odczuciach do wersji ostatecznej, chociaż została odtworzona od podstaw. Motyw perkusyjny został wycięty z pętli i ponownie zsekwencjonowany, ponieważ Gore nie chciał używać nieedytowanej pętli perkusyjnej, ale czuł również, że pętle mogą zapewnić "natychmiastową atmosferę".

Muzycznie zespół eksplorował wiele dźwięków w sferze alternatywnego rocka, ale z większymi wpływami elektronicznymi i trip-hopowymi. Zespół czuł również, że chce zrobić coś innego, odkąd Alan Wilder opuścił zespół. Jedynym producentem albumu był Tim Simenon, który wcześniej stworzył dwa remiksy do limitowanego 12-calowego wydania koncertowej wersji "Everything Counts" z Markiem Saundersem. Był również wielkim fanem muzyki zespołu już od czasu ich pojawienia się na albumie Some Bizzare w 1981 roku z utworem "Photographic". Gdy Gore i Gahan byli pod wrażeniem wydanego w 1995 roku albumu Gavina Fridaya "Shag Tobacco", który wyprodukował, Daniel Miller zaaranżował dla niego spotkanie z zespołem.

"Sister of Night", "Useless" i "Insight" były pierwszymi demami, które zostały napisane. Zespół puścił te dema Simenonowi, kiedy się poznali, i pomimo ich prostoty był pod wrażeniem. Po usłyszeniu demo "It's No Good" uznał je za klasyczny utwór Depeche Mode. Chociaż projekt rozpoczął się jako mały zestaw piosenek, ostatecznie przekształcił się w pełny album.

Gahan nadal zmagał się z uzależnieniem od heroiny w pierwszych miesiącach produkcji albumu. Rzadko pojawiał się na zaplanowanych sesjach, a kiedy już to robił, nagrywanie wokali zajmowało tygodnie; Jedna z sześciotygodniowych sesji w Electric Lady w Nowym Jorku przyniosła tylko jeden użyteczny wokal (do "Sister of Night"), a nawet to zostało złożone z wielu ujęć. Gore był zmuszony rozważać rozpad zespołu i rozważał wydanie piosenek, które napisał jako solowy album. W połowie 1996 roku, po niemal śmiertelnym przedawkowaniu, Gahan rozpoczął nakazany przez sąd program odwykowy, aby walczyć z uzależnieniem od kokainy i heroiny. Sesje nagraniowe były kontynuowane po wyjściu z odwyku; według Simenona zaśpiewał "Barrel of a Gun" tak, jakby nic się nie stało.

Sam Wilder skomentował album swoimi odczuciami w związku z odejściem: Nie słyszę tego w taki sam sposób, jak płyty, w którą byłem zaangażowany, ale na pewno nie czuję tęsknoty za ponownym zaangażowaniem i wcale nie żałuję odejścia. Trudno mi skomentować ten album, choć mam pewną odpowiedź, która brzmi: prawdopodobnie możecie się domyślić, co o nim myślę, słuchając Unsound Methods, a potem Ultra, ponieważ te dwie płyty mówią wam wszystko, co musicie wiedzieć o tym, jaka była muzyczna relacja między mną a Martinem. To prawie tak, jakbyśmy popadli w dwie skrajności tego, kim byliśmy, kiedy byliśmy razem. To, co zespół miał wcześniej, było kombinacją tych skrajności".

2 października 2007 roku (3 października w Ameryce Północnej) Ultra został ponownie wydany jako dwupłytowy zestaw, wraz z Exciter, uzupełniając katalog edycji kolekcjonerskich Depeche Mode. Pierwsza płyta to zremasterowana wersja oryginalnego albumu, na hybrydzie SACD/CD (z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, gdzie jest to tylko CD). Druga płyta to płyta DVD, na której album znajduje się w formatach DTS 5.1, Dolby Digital 5.1 i PCM Stereo. Można również posłuchać B-side'ów z singli z albumu, w tym samodzielnego singla "Only When I Lose Myself" i jego B-side'ów.

Podobnie jak w przypadku innych albumów, na płycie znajduje się film dokumentalny o powstawaniu Ultra zatytułowany Depeche Mode 95–98 (Oh Well, That's the End of the Band...), którego podtytuł pochodzi od przemyśleń Gore'a na temat odejścia Wildera. Dokument rozpoczyna się od dyskusji wszystkich stron na temat odejścia Wildera, po czym przechodzi do wczesnych sesji nagraniowych, pomimo problemów Dave'a Gahana z narkotykami. W końcu przechodzi do "śmierci" Gahana i odwyku. Dokument obejmuje nagranie Ultra i kończy się dyskusją na temat The Singles 86>98 i odpowiadającej mu trasy singlowej. Wywiady z całym zespołem, Alanem Wilderem, Danielem Millerem, producentem Timem Simenonem, kierownictwem Mute, klawiszowcem Peterem Gordeno, perkusistą Christianem Eignerem, Antonem Corbijnem i innymi. Zremasterowana wersja albumu została wydana na winylu 30 marca 2007 roku w Niemczech i 1 października 2007 roku na całym świecie.

Greg Kot z Chicago Tribune stwierdził, że album "plasuje się wśród ich najlepszych dokonań... To weteran brytyjskiego combo nagrało płytę, która powinna zadowolić miliony obserwujących i dostarczyć kilku grzesznych przyjemności reszcie z nas." Jim Farber w swojej recenzji dla Entertainment Weekly skomentował: "Ultra, ich pierwsze dzieło od czterech lat, łączy w sobie efekty syntezatorowe (dzięki uprzejmości producenta Tima 'Bomb the Bass' Simenona) z falującymi melodiami - wszystko to wspierane przez ponurą architekturę dźwiękową, która dawno temu uczyniła DM ulubieńcami wielu zgorzkniałych nastolatków. Imponujące iglice syntezatorów, industrialne nity perkusji, kościelne organy i poważne wokale wznoszą gmach pełnego szacunku strachu". Pisząc dla The Guardian, Caroline Sullivan uznała Ultra za "mroczny nawet jak na standardy [Depeche Mode]", a o piosenkach zauważyła, że "każdy, kto wątpi w siłę muzyki pop, powinien je usłyszeć, a następnie udawać, że są niewzruszone". Recenzentka "Rolling Stone", Elysa Gardner, zauważyła brak "zgryźliwych singli" na "Ultra", ale doszła do wniosku, że "nastrojowe, pulsujące ballady" są "idealnymi wehikułami dla posępnego barytonu Gahana i dla stale rosnącego poczucia czułej intuicji zespołu".

Krytyk Los Angeles Times, Sara Scribner, była mniej entuzjastyczna, stwierdzając, że Depeche Mode nie rozwinęli się muzycznie na Ultra poza włączeniem "emocjonalnego, wielowarstwowego, zaawansowanego technologicznie brzmienia Simenona, które znacznie lepiej pasowałoby do subtelniejszego zespołu, ale ma tendencję do wypłukiwania wszelkich haczyków na tym mrocznym i doom-owym albumie". James Oldham z NME zauważył: "Ten album jest przynajmniej częściowo produktem jednej z najbardziej wstrząsających rock'n'rollowych sag ostatnich lat. To opowieść o niepozornym kwartecie przekształconym w kolosalną machinę finansową, zaprojektowaną tak, by przynosić powagę masom: czterech cherubinów z Basildon, którzy byli wychwalani jako bóstwa w Ameryce – tylko po to, by odkryć, że nie mogą sobie z tym poradzić... Nie ma dramatycznego wymyślania na nowo i jako taki mamy album, który jest tak samo wadliwy jak jego poprzednicy.

W retrospektywnej recenzji dla AllMusic, Ned Raggett stwierdził, że "Depeche dostarczyli mocny album jako odmłodzony zespół" z Ultra, szczególnie chwaląc "nową kontrolę i projekcję" Gahana jako wokalisty. Pisząc dla Pitchfork w 2022 roku, Raggett opisał album jako "kluczowy pomost między rosnącymi ambicjami ich wczesnych lat a łatwą pewnością siebie ich późniejszych".